Po
udanym polowaniu wilki od razu zabrały się do jedzenia. Jako tak
mała grupa nauczyli się, że muszą zjeść jak najwięcej w
dość krótkim czasie. Na darmowy obiad mieli chrapkę wszyscy
okoliczni mięsożercy.
Podczas
posiłku można byłoby przyjrzeć się wilkom.
Taht
to samicą średnich rozmiarów. Jej sierść jest czarna jak sadza.
Gdy zapada zmrok w ciemnościach widać tylko jej lodowo błękitne
oczy.
Ronon
jest bardzo silny. Nie grzeszy przez to prędkością. Jego szata
jest siwa. Gdzieniegdzie pojawiają się czarne miejsca. Oczy
mają czekoladowy kolor.
Siroko
jest trochę jaśniejszy od ojca. Ma czarną końcówkę ogona i oczy
koloru węgla.
Gdy
tylko grupa zjadła najlepsze kąski, zjawił się Brolgei,
największy niedźwiedź w dolinie. Pozycja watahy była
przegrana. Samiec alfa nie mógł się jednak z tym pogodzić. Za
każdym razem inni korzystali z ich wysiłku tylko dlatego, że byli
więksi. Tym razem sytuacja wyglądała tak samo, z jedną małą
różnicą. Tym razem Ronon wybuchł.
–
Wiesz co, Brolgei, kiedyś was
szanowałem. Teraz już wiem, że ty i inne niedźwiedzie to zwykli
złodzieje i egoiści. Myślicie tylko o sobie! Nigdy więcej nie
będę was dokarmiał, wy darmozjady!
–
Co? Jak śmiesz! Nie znasz
tutejszego prawa? Brzmi ono tak: większy wygrywa – rozwścieczony
grizzly zamachnął się i uderzył wilk łapą. Samiec padł na
ziemię jak nieżywy.
_______________
Jeju... Ja dopiero teraz widzę, jakie te rozdziały były krótkie...
Zawstydzona
Akti