poniedziałek, 15 czerwca 2015

Drimer - wilcze życie. Rozdział IX

     – Czego chcesz, Gmork?! Ostatnia pamiątka ci nie wystarczyła?
     – A co, chcesz taką samą? – Basior zaśmiał się złowieszczo. Chciał podrapać przeciwni­ka, ale ten nawet nie miał problemu z unikiem.
     – Ups, wypadłeś z formy.
     Taht nie wiedziała, co ma robić. Widać było, że jej partner dobrze zna intruza, ale nigdy jej o nim nie opowiadał.
     – Kto to jest i co tu robi?
     – To tchórz i zdrajca, a to, co tu robi, nie powinno nas obchodzić, bo martwy nie wypełni za­dania.
     – Czekaj! Puść go.
     – Co?! Mam go wypuścić?!
     – Nie. Po prostu pozwolić mu wstać. Opowiedz mi, skąd się znacie, od początku.
     Ronon szybko odskoczył, chociaż każda komórka jego ciała była gotowa do ataku.
     – Jakieś dwa lata temu znaleźliśmy go na granicy terytoriów. Był ledwie żywy. Powie­dział nam, że sprzeciwił się Darkusowi – przywódcy, za co został wygnany. Niedługo potem stracił przytomność. Zrobiło nam się go żal. Wzięliśmy go ze sobą, opatrzyliśmy mu rany, za co tak nam się odpłacił! Pewnego dnia zaatakował nas ze swoją starą grupą – watahą Dark Light. Myślał, że większość watahy będzie na polowaniu, ale zmieniliśmy plany z po­wodu upału. Gdy zrozumiał, że jego plan nie wypalił, zaczął uciekać. Dogoniłem go i po­drapałem mu pysk*. Wygraliśmy, ale Darkus zdążył zabić moje kilkudniowe rodzeństwo. – W tym momencie wilk odwrócił się w stronę Gmorka. – Nigdy nie wybaczę ci tego, co zrobiłeś mojej rodzinie. Traktowałem cię jak brata…
     – Oj, przestań się rozczulać. Przyznaję, przez głowę przeszła mi myśl, aby z wami zostać. Szybko jednak porzuciłem ten pomysł. Nie zaszedłbym z wami tak wysoko, jak bym chciał. Jesteście łatwowierni i słabi.
     – Odszczekasz to, albo te słowa będą twoimi ostatnimi!
Wilki przygotowały się do walki. W chwili, gdy mieli na siebie skoczyć, Taht stanęła mię­dzy nimi.
     – Zostaw go. Przyda się nam jeszcze. – Wilczyca, znając już całą historię, czuła się o wie­le pewniej. Podeszła do intruza i jednym ruchem powaliła go na ziemię. – Sam przed chwilą powiedziałeś, że martwy nie wykona zadania – powiedziała do partnera, po czym przeniosła wzrok na Gmorka. – Wypuszczę cię, ale w zamian przekażesz przywódcy, że Cremo jest już zajęte. Wiadomość raczej prosta. Teraz idź i żebym cię więcej nie widziała. – Taht puściła wilka, a ten uciekł ile sił w łapach.
     Ronon podszedł do partnerki wyraźnie oburzony.
     – Dlaczego go wypuściłaś?!
     – Uspokój się! Zabicie go nic by ci nie dało. Żałowałbyś tego potem. Uwierz mi.
     – Może masz rację. Znowu niepotrzebnie się uniosłem. Przepraszam.
      W tamtej chwili do ich uszu dobiegło wycie reszty stada.
      – Słyszałaś? Złapali coś – odezwał się Ronon, w związku z sygnałem. W tym momencie zaburczało mu w brzuchu. – Na samą myśl o zdobyczy zgłodniałem – dokończył, po czym się zaśmiał.
     – Ja też. Mam pewien pomysł. Ścigajmy się! Zobaczymy, jakie poczyniłeś postępy.
     – Zdziwisz się jak duże. Będziesz widziała tylko mój ogon.
     – Przekonajmy się.
     Wilki ruszyły w stronę, z której wcześniej dochodziło wycie. Wyścig był bardzo zacięty. Biegli łeb w łeb, aż do samego końca.
     – No, no! Remis po miesiącu treningu w rezerwacie – zdziwiła się Taht, po do dotarciu na miejsce. – Jeszcze kilka tygodni i nawet ja cię nie dogonię .
     – Dotąd moim jedynym minusem była powolność. Teraz, dzięki tobie, – w tym momen­cie ją pocałował – nikt mnie nie pokona.
     – Nie rozpędzaj się tak – zachichotała wilczyca. – Oby te umiejętności nie były ci nigdy potrzebne. Teraz chodź do reszty.
     Pozostali ucieszyli się na widok przywódców. Okazało się, że czekali na nich z jedze­niem, ponieważ prawidłowo to para alfa rozpoczyna posiłek.
     Taht zaniepokoiła nieobecność brata przy zdobyczy. Po chwili poszukiwań dostrzegła go leżącego pod pobliskim drzewem. Natychmiast zaczęła dopytywać, co się stało.
     – Siostra, uspokój się. Oddzielałem krowę** od reszty stada. W pewnym momencie byk** zabiegł mi drogę i uderzyłem w niego. Nie mam pojęcia, jak mogłem go nie zauważyć. W każdym razie sam się ogłuszyłem i upadłem na ziemię. Ramira została ze mną. Gdy usły­szeliśmy wycie, przyszliśmy tu. Czułem się jeszcze słabo, więc postanowiłem odpocząć w cieniu. Ot i cała historia. Gdy coś zjem, zrobi mi się lepiej.
     – To na co czekasz? Nie wiem jak ty, ale ja okropnie zgłodniałam.
Rodzeństwo wróciło do zdobyczy.        
     Wszyscy zabrali się za jedzenie. W połowie posiłku Taht przypomniała sobie, że miała coś powiedzieć. Przełknęła kęs mięsa i zabrała głos:
     - O mało bym nie zapomniała. Noro, Marleyu, ogromna pochwała dla was. Sami upolo­waliście samicę wapiti. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
     - Och, jak oficjalnie - zauważyła Nora.
     Rudy basior od razu podłapał temat. Wstał, zrobił poważną minę i odezwał się:
     - Moja przywódczyni, cóż za pochlebne słowa. Uczyniłaś mi nimi ogromny zaszczyt. Pozwól, że padnę ci do łap***.
     - Ależ proszę. Nie krępuj się mój wierny sługo.
     Po tych słowach nikt już nie potrafił trzymać powagi. Wszyscy wybuchli głośnym śmie­chem. Niektórzy próbowali opanować rozbawienie, ale marnie im to wychodziło.
     Po pół godzinie, gdy zdobycz została zjedzona, a sytuacja opanowana, para alfa opowie­działa o spotkaniu z Gmorkiem. Ronon opisał ich pierwsze spotkanie i zdradę intruza. Po burzliwej naradzie wilki zdecydowały, że przez jakiś czas będą znakowali terytorium każde­go dnia. Chcieli zapobiec podobnym spotkaniom, oraz trwale zaznaczyć swoją obecność. Ponadto przyrzekli sobie, że nigdy nie zaufają żadnemu wilkowi z watahy Dark Light.

*Chcę coś sprostować... Wilki nie mają na tyle ostrych pazurów, żeby móc nimi podrapać przeciwnika... Gdy to pisalam, nie pomyślalam o tym, ale nie zmienię już tego. Uznajcie to jako... fikcję literacką ;)
** Krowa i byk to, w tym przypadku, samica i samiec wapiti.
*** Zwrot ,,padać do nóg'' nie miałby w tym przypadku sensu, bo wilki nie mają nóg, tylko łapy.
________________
A tak chciałam się wyrobić w niedzielę... Ech. Jest pięć po północy xD
Wiem, że właściwie nie ma tu co komentować (no... Poza sprawą z Dark Lightami i Gmorkiem...), ale musiałam tak zakończyć, ze względu na rozdział następny ;-)
Od kilku dni regularnie witająca o północy nowy dzień
Akti

6 komentarzy:

  1. Myślałam, że będzie większa akcja z Gmorkiem, a tu go Taht jednym ciosem położyła. I to jej przerwanie, bo ona chce poznać historię poznanua basiorów - typowo kobiece.
    Niemniej rozdział czyta się szybko i przyjemnie, a humor pasuje do treści.
    Wygooglowałam sobie zasięg występowania watipi i wilków, po imionach ludzi stwierdzam, że akcję można by umiejscowić w Kanadzie. Taa, nudzi mi się, przedłużam moment wyjścia na zakupy, bo pada jak głupie.

    Czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... Opisy to ja tu mam słabe... :/ i akcję też. Ale będzie lepiej! Obiecuję ;-)
      Haha... Stop! Pogubiłam się! Proszę mi tu wszystko natychmiast wytłumaczyć! XD
      Ja akurat wzorowałam się nieco na parku Yellowstone ;-) chociaż Cremo na mapie nie uświadczysz...
      U mnie też pada... Aż nic się nie chce :/

      Usuń
    2. Co mam tlumaczyc? Ze kobiety zawsze musza wszystko wiedziec?

      Usuń
    3. Nie... XD nie o to mi chodziło xD tylko że tak możnaby było przekoloryzować reakcję Taht xD mogłam to określić lepiej xD

      Usuń
  2. Przyznaję się, że moje zaległości są między innymi skutkiem lenistwa. Ale pamiętam. :D
    Robi się coraz ciekawiej! Wilczki są w terenie i mają już nawet wrogów!
    Weny życzę i miłych wakacji. ^.^ (Jeszcze tylko kilka godzin...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zapomniałam sprawdzić komentarze xD a wakacje już są jupi :-D a jutro dodam chyba dwa rozdziały... Bo w tamtą niedzielę nie dawałam bo nie miałam czasu...

      Usuń