niedziela, 9 sierpnia 2015

Drimer - własna droga. Rozdział VI

     Meira czekała na brata za zaspą u podnóża ścieżki. Gdy tylko się pojawił, skoczyła i przygwoździła go do ziemi. Tylko ona umiała dokonać tego wyczynu, nie licząc ich ojca.
     – I jak tam? Mocno cię zjechali?
     – Mówisz tak, jakbyś nie wiedziała. – Samiec wygramolił się spod siostry. – Pewnie już cała dolina jest zorientowane w sytuacji. Strasznie się darli.
     – Nie przesadzaj... Najwyżej pół Cremo.
     Shadow nawet nie zwrócił uwagi na ten żart. W zasięgu jego wzroku ukazał się Diego.
     – Ty... gnido! Jak mogłeś mnie zdradzić! – wycharczał czarny basior, pędząc na brata. Wyhamował kilka centymetrów od niego.
     – No, dalej. Zaatakuj, ugryź mnie! Potwierdzi to tylko słuszność mojego zachowania.
     – Co tu się dzieje?! – Ronon właśnie schodził z półki skalnej, razem z Taht.
     Wszyscy się uspokoili jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Wilk z białą plamką na uchu spojrzał na ojca. Ten skinął głową w kierunku wejścia do jaskini. Dwulatek wie­dział, co musi zrobić, ale zanim odszedł, szepnął na ucho brązowemu samcowi:
     – Zdecyduj się, po której stronie stoisz. Możemy być przyjaciółmi albo wrogami. Nie ma nic pomiędzy. Poinformuj mnie o swojej decyzji.
     W grocie byli tylko Ramira z Marleyem i dziećmi.
     – Przepraszam was za dzisiejsze słowa. – Shadow zwracał się do wujostwa. – Nie powi­nienem... nie myślę tak, naprawdę. Zamiast przerwać, kiedy połapałem się, co robię, brną­łem w to dalej. Was też bardzo przepraszam. – Basior mówił do kuzynów. – Szczególnie cie­bie, Karo. Zachowałem się dziecinnie...
     – Już dobrze, Dash, rozumiemy. Mam tylko nadzieję, że to szczere przeprosiny.
     – Szczere.
     – A więc zapomnijmy o wszystkim.
     Chwilę później całe stado słuchało opowieści świeżo upieczonych dorosłych. Dwulatki nie wspomniały o problemach z pozycjami i końcowej kłótni. Nie było sensu się nad tym roztrząsać.
     Gdy tylko wstał świt, młodzież opuściła jaskinię. Wewnątrz zostało tylko sześć najstar­szych członków.
     – Chyba czas zacząć się zastanawiać kto najlepiej pasuje na naszego następcę. Chcieliby­śmy, abyście podzielili się z nami własnymi typami. – Przez kilka minut nikt nie odpowie­dział na prośbę przywódcy. – Mówcie, co myślicie. Przecież o to chodzi.
     – Nie ma jednego najlepszego kandydata. Każdy ma swoje wady i zalety – nieśmiało za­czął Kad. – Na przykład Diego i Kida. Oboje są sprawiedliwi, ale nie wiem, czy udźwignęlib­y obowiązki alfy.
     – Saba i Orion myślą tylko o zabawie. To lekkoduchy – zauważyła Ramira.
     – Tak, za to Solo i Teyla są jeszcze młodzi. Nie myślą poważnie o tej pozycji – stwierdził Marley. – A ty, Noro, co powiesz?
     – Z trójki najmłodszych najdojrzalsza zdaje się Meira, ale nie wiem, czy potrafiłaby zadbać o watahę. Na pewno nie w tej chwili... Shadow za bardzo pragnie władzy.
     – To będzie trudna decyzja – szepnęła Taht.

________________
Taka mała zapowiedź koniecznej decyzji na koniec... A jutro pojawi się sonda, którego wilka wy wybralibyście na przywódcę. Ale nie musicie głosować teraz, przez następne rozdziały będzie dość dużo o najmłodszych członkach watahy, więc będzie można ich bliżej poznać.

Tym razem pamiętająca o publikacji
Akti

1 komentarz:

  1. Krótko, zwięźle, niewiele jest do skomentowania.
    Moim zdaniem narazie wśród młodego pokolenia nie ma tej jednostki, która całkowicie nadawałaby się na alfę.
    Też mam nadzieję, że przeprosiny były szczere.
    Diego i Shadow. Obawiam się, że między nimi nie będzie najlepiej.

    Czekam na nn ^^
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń