poniedziałek, 13 lipca 2015

Drimer - wilcze życie. Rozdział XVI

     Pięć dni minęło błyskawicznie. Pięć dni radości... ,,Nareszcie wszystko zaczęło się ukła­dać. Wyszliśmy na prostą.” Tak myślał każdy, do tamtego pamiętnego wieczoru...
     Jaskinię wypełniały śmiechy. Marley opowiadał kolejną anegdotkę z dzieciństwa. Wła­śnie miał przejść do sedna historii, gdy pomiędzy nich wpadł zdyszany Kad.
     – Miałeś iść na spacer, nie wyścig. Czyżby przestraszył cię... mały króliczek? – Rudy ba­sior nie mógł się powstrzymać.
     – Nie czas na twoje żarty! Oni tu idą... Wataha Dark Light... Widziałem ich... – Samiec nie mógł złapać tchu po długim biegu.
     – Połóż się, opanuj oddech i opowiedz wszystko od początku.
     – Taht... nie ma czasu na odpoczynek! Byłem przy północnej granicy, u podnóża gór. Miałem wracać, ale usłyszałem jakiś dźwięk. Schowałem się w krzakach i zobaczyłem sta­do. Para alfa i pięć innych osobników, razem siedem. Rozpoznałem Gmorka. Nie gonili ofiary. Świadomie przekroczyli granicę. Kierowali się tutaj, bez żadnych wątpliwości. Mogą być już blisko, bo dla bezpieczeństwa biegłem okrężną drogą. Musimy zatrzymać ich jak najdalej od jaskini i młodych.
     – Ruszamy! – Ronon był wściekły. Historia się powtarzała. Darkus musiał wiedzieć, że Taht niedawno urodziła, że ktoś będzie musiał zostać ze szczeniakami, przez co będą słab­si... – Nora, zostajesz.
     – Nie, proszę! – Ramira zachwiała się. – Nie będę potrafiła... Przecież znasz moją prze­szłość. Nie umiem walczyć... zabijać. Nawet jeśli to wróg.
     – Spokojnie. – Kremowa wadera zabrała głos. – Taht, przemów temu bęcwałowi do rozu­mu. Ja bardziej się wam przydam. Jestem silniejsza, a noga już się zagoiła. – Dla po­twierdzenia tych słów, podskoczyła kilka razy.
     – Ona ma rację. – Samica alfa bez zastanowienia podjęła decyzję. – Ramira zostaje, a my idziemy. Już! Ronon. – Zatrzymała basiora przed wyjściem. – Opanuj się. Emocje mogą cię zgubić. Wyruszamy na wojnę i to nie jest tylko twoja wojna. Jako przywódca powinieneś zdawać sobie sprawę, że wściekłość jest złym doradcą. – Nie czekała na odpowiedź. Wybie­gła za resztą. Partner zaraz ją dogonił.
     Nikt oprócz Kada się nie odzywał, a nawet on ograniczał się do krótkich wskazówek na temat kierunku. Cisza była jednak tylko pozorna. W środku każdy był kłębkiem nerwów, ale jedna myśl ciągle się powtarzała: ,,Dlaczego teraz?”. Była ona szybko odsuwana na bok, ale jednak była. Wszyscy przygotowywali się wewnętrznie do walki, analizowali mocne i słabe strony. Ronon był silny. Taht szybka i zwinna. Nora to odwaga i lekka brawura. Mar­ley w niczym się nie wyróżniał, był przeciętny. W najgorszym położeniu znajdował się Kad. Od ma­łego nie potrafił robić uników i zwodów. Miał słaby refleks.
     Bieg zdawał się ciągnąć w nieskończoność. Wieczór przeszedł w noc. Żadna chmura nie przesłaniała gwiazd. Była pełnia... Wataha dotarła do meandra rzeki Silvy, przepływającej przez środek ich terytorium z zachodu na wschód. Już mieli ją przekroczyć, gdy usłyszeli szyderczy śmiech. Z pobliskich zarośli wyszło siedem wilków. Przewodził im czarny basior. Z koloru przypominał Taht, ale oczy zdradzały wszystkie różnice. Były demoniczne, prze­krwione, a odbijało się w nich jedynie okrucieństwo.
     – No, no. Popatrz Inett, czyżby Wielki Ronon zaszczycił nas wizytą? – Zwracał się do szarej wadery, swojej partnerki. – Kad, a więc przekazałeś wiadomość.
     – Co? – samiec alfa watahy Drimer rzucił się na potencjalnego zdrajcę. – Prowadziłeś nas w pułapkę?! Jak mogłeś!
     – Ja... nic nie wiedziałem!
     – Nie kłam!
     – Spokojnie. Jeśli sami się pozabijacie, nie będzie zabawy. – Znów ten śmiech. – Myślałeś, że nie zauważylibyśmy takiej ciamajdy? Przeceniasz swoją grupę! Napatoczył się przypad­kiem, ale zaoszczędził nam fatygi do was.
     – Dość! – Ronon był na cienkiej granicy między wściekłością a szaleńczą żądzą mordu. – Jeszcze zobaczymy, kto się grubo przeliczył...

_______________
Miałam dodać ten rozdział w dwóch częściach, tak jak były napisane pierwotnie, ale... Stwierdziłam, że jednak nie xD

I wreszcie jakaś konkretna akcja ^^ Co o tym myślicie? ;) i tak... Końcówka... Wiem xD

Bezduszna
Akti

3 komentarze:

  1. Dark Light nadchodzą, wyczuwam walkę i czyjąś śmierć.
    Ale jeszcze nie teraz.
    Mogłaś nie dzielić. Tekst jest krótki, akcja się zaczyna i nagle kończy, bo nie ma treści.
    Zagrywka była mistrzowska. Że też akurat Kad się napatoczył. Do tej pory był uważany za słabego, teraz zawisła nad nim etykietka potencjalnego zdrajcy. Ajć.

    Czekam na nn ^^
    Ściskam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze zdanie dałaś przed czytaniem a drugie już po? XD
      Miałam podzielić ale jednak nie podzieliłam i dałam dwa pierwotne rozdziały... Do tej pory co prawda dawałam trzy. A dlaczego nie dołączyłam jeszcze następnego? Wyjaśni się jak zaraz dodam następny.

      Usuń
    2. Ach, rozczytałaś mnie. Często dzielę się tym, czego się spodziewam po rozdziale, później daję wyraz opinii po przeczytaniu. To takie sprawdzanie własnej intuicji.

      Usuń